Mecz z Polonia Bydgoszcz rozpoczął się z ponad godzinnym opóźnieniem. Powodem tego był zły stan toru po wcześniejszych opadach. Zła pogoda nie przyciągnęła ludzi tego dnia na stadion, zjawiło się gdzieś jedynie z 4 tysiące. Miejscowi utworzyli na sektorze IV ponad 100-osobowy młyn, do którego dopingu przyłączał się sektor V, w sumie więc gdzieś z 150 osób aktywnie wspomagało rybnickich żużlowców. Oczywiście, jak to już tradycyjnie bywa, na pytanie "kto wygra mecz?" odpowiadał cały stadion gromkim "ROW". Wyjątkiem z pewnością byli nieliczni tego dnia kibice Polonii. Kilku(nastu) z nich zasiadło między miejscowymi, natomiast w klatce było ich 9, w tym 5 z ekipy. W trakcie meczu do klatki doszło też 7 osób z Włókniarza Częstochowa, którym odwałano ich mecz. Zarówno miejscowi, jak i goście nie zaprezentowali żadnej oprawy ultras ani flag.
Sam mecz był bardzo ciekawym widowiskiem z licznymi mijankami na dystansie i emocjami spowodowanymi walką o zwycięstwo w meczu niemal do ostatniego biegu. Pierwsze cztery biegi to zwycięstwa gości i wydawało się, że tego dnia rybniczanie nie podejmą walki z rywalem. ROW jednak zaczął odrabiać straty i po 10. biegu wyszedł na prowadzenie. O wyniku meczu zadecydował przedostatni bieg, w którym pech dopadł jadącą na prowadzeniu rybnicką parę. Najpierw zdefektował motor Martinowi Smolinskiemu, a później na skutek defektu upadek zaliczył Chris Harris. Goście wpadli na metę pierwsi i przypieczętowali swoje zwycięstwo w całym meczu. Zawiedli tego dnia w barwach ROWu Chromik oraz Povazhny. Dobra jazda obrokrajowców Renata Gafurova i Smolinskiego oraz wychowanków ROWu: Rafała Szombierskiego i Patryka Pawlaszczyka nie wystarczyła na gości, w barwach których najlepiej pojechali Piotr Protasiewicz, Robert Kościecha oraz Krystian Klecha.