Mimo całkiem niezłej pogody (rozpadało się dopiero w drugiej połowie meczu) na mecz przyszło bardzo malutko, widzów, gdzieś z 150-200. Młynu miejscowi nie prowadzą.
Sam mecz miał dwie całkowicie różne połowy. W pierwszej z boiska wiało nudą, goście nie stworzyli ani jednej sytuacji podbramkowej. ROW miał zdecydwana przewagę optyczną, przeprowadzał więcej akcji, jednak tak na prawdę zagroził poważniej bramce gości tylko czterokrotnie. W 15 minucie gola dla ROWu mógł strzelić Kostecki, jednak po podaniu z prawej strony strzelił ładnie z daleka, lecz nad poprzczką. Dwie minuty później dogodną sytuację do zdobycia gola zmarnował Szewieczek, który nie zdołał wepchnąć piłki do bramki w zamieszaniu podbramkowym strzelając z bliska nad poprzeczką. W 27 minucie z prawej strony dośrodkował płasko aktywny w tym meczu Jaśkiewicz, akcję z lewej strony zamykał Szewieczek, jednak strzelił obok lewego słupka. W 34 minucie groźny strzał z około 20 metrów Piełki broni bramkarz Grunwaldu. Druga połowa była już znacznie ciekawsza i - co ważniejsze - padły wreszcie bramki. W 49 minucie meczu w zamieszaniu podbramkowych piłkę wreszcie do bramki wepchnął Szewieczek. 1:0. Dwie minuty później mogło być 2:0, jednak strzał z prawie 30 metrów Jaśkiewicza broni bramkarz gości. W 57 minucie niespodziewanie bramkę strzelił Grunwald. Ni stąd ni zowąd na strzał z niemal 30 metrów zdecydował się Kasprzyk i trafił tuż obok prawego słupka obok rozpaczliwie interweniującego Skrockiego. 1:1. W tym momencie goście się obudzili, jakby uwierzyli w pozytywny wynik w tym meczu. W 61 minucie jeden z ich zawodników strzelał z około 10 metrów, jednak na szczęście dla ROWu - tuż nad bramką. Gra się wyrównała, raz za razem sunęły ataki raz na jedną, raz na drugą bramkę. W 85 minucie na boisko wszedł debiutant Paweł Matochniejczuk. Minutę później z prawej strony dopadł do lecącej wysoko piłki i pięknym wolejem z lewej nogi strzelił pod poprzeczkę bramki z Rudy Śląskiej! 2:1. W 89 minucie Nowak ładnie wypuścił w uliczkę Wodeckiego, który niemal w stuprocentowej okazji strzela tak, że bramkarz zdołał piłke sparować na rzut rożny. W 91 minucie znowu strzelał z woleja Matochniejczuk, tym razem z lewej strony ale znów lewą nogą, piłka niestety minimalnie minęła prawy słupek bramki. Dwie minuty później w ostatniej akcji meczu Szewieczka fauluje w polu karnym bramkarz Grunwaldu. Rzut karny zamienia na swojego pierwszego gola w IV lidze Wodecki. 3:1. Chwilę później sędzia kończy mecz.